CZY MULTIMEDIA W MUZEUM STRASZĄ?

Na XVIII-wiecznych ścianach obok huculskich kilimów i szlacheckich szabel z powagą spoglądają postaci z portretów. Swoim wzrokiem zdają się pilnować zatrzymanego w czasie ładu i porządku. W głębi zabytkowego pokoju na sekretarzyku z wysiedzianym fotelem leżą księgi, to tu właściciel oddawał się gospodarskiej buchalterii… Wszystko na swoim miejscu, jak przed wielu laty. Tylko jakby ciszej. Czy znajdzie się tu miejsce na multimedia? Czy uda się tchnąć w tą przestrzeń odrobinę dawnego życia?

Godzina jazdy na północ od Warszawy przenosi nas nie tylko w przestrzeni o 100 kilometrów, lecz także w czasie o ponad sto lat. Czy takie miejsce potrzebuje nowoczesnych rozwiązań, kolorowych ekranów, mocy procesorów? Na to pytanie szukaliśmy odpowiedzi realizując ekspozycję interaktywną w Muzeum Pozytywizmu w Gołotczyźnie.

Historyczny park z oryginalnymi budynkami i wnętrza, w których jakby zatrzymał się czas. Wydaje się, że tutaj historia opowiada się sama.

Ale czy to wystarczy, aby dzisiejszy odbiorca, któremu w większości zabytkowe muzea kojarzą się z zapachem staroci i pasty do podłóg, mógł zrozumieć atmosferę sprzed wielu lat? Czy możliwe jest połączenie współczesności z historią?

Odwaga i wyobraźnia kuratorki wystawy Ireny Kotowicz-Borowy pozwoliła nam zmierzyć się z tym wyzwaniem. Z szacunku do historii i tradycji do zagadnienia podeszliśmy z oczekiwanym wyczuciem. Nie chcieliśmy epatować nowością i technologią zaburzając indywidualny styl muzeum, lecz uzupełnić, udoskonalić, podkreślić kontekst.

Technologie cyfrowe nie oznaczają epatowania nowością z błyszczących ekranów. Dzisiaj multimedia w muzeum to intuicyjne w obsłudze narzędzia do uzupełnienia, udoskonalenia i podkreślenia niezwykłości przedstawianej opowieści.

Zamiast pokaźnych rozmiarów stołów interaktywnych zaproponowaliśmy, aby galerię portretów w przepięknym saloniku Pani Bąkowskiej uzupełnić o dwa cyfrowe obrazy w stylizowanych ramach.

Zdigitalizowane przez nas portrety, zaanimowaliśmy nowatorską techniką, tak, aby przemówiły głosami zawodowych aktorów, m. in. głosem pani Haliny Rowickiej czy pana Ryszarda Bacciarellego.

I tak Aleksander Świętochowski publicysta, pisarz i nauczyciel; Aleksandra Bąkowska - właścicielka dworu, szczodra działaczka społeczna; Jadwiga Dziubińska- posłanka na Sejm Ustawodawczy w latach 1919-22 oraz autorka nowatorskich programów pedagogicznych wraz z przedsiębiorcą i lekarzem - Franciszkiem Rajkowskim, ponownie oddali się rozmowie, planom i wspomnieniom…

Zamiarem stanowiska pt. „Dialog pozytywistyczny” było przypomnienie zwiedzającym okresu świetności tego miejsca oraz tematów jakie zajmowały codzienne życie jego mieszkańców i gości. Milczące dotychczas pomieszczenie wypełniliśmy ożywionymi rozmowami na temat walki o niepodległość, pracy u podstaw, potrzeby kształcenia najuboższych mieszkańców okolicznych wsi i miasteczek. Uzupełnieniem ekspozycji jest tło dźwiękowe sali, wzmacniające doświadczenie XIX-wiecznego salonu intelektualnego.

Zabiegi te oraz “łamanie” w dialogu przez rozmówców tzw. czwartej ściany, czyli bezpośrednie zwrócenie się do zwiedzających, miało na celu stworzenie angażującej wystawy, aby i dziś można było włączyć się do dyskusji, zrozumieć historię opowiedzianą przez autentycznych bohaterów. Nieoczywista animacja portretów zawieszonych na ścianie, świetne role lektorów oraz intrygujący dialog angażują i wzbudzają ciekawość widza nie pozwalając przejść wobec opowiedzianej historii bez refleksji.


W kolejnej sali nad sekretarzykiem wisi obraz, na nim stoi lampa naftowa, a pod nią leży księga. Przełożenie stron księgi ożywia pejzaż wyświetlony na obrazie, który zmienia się w cyfrowy album zdjęć rodzinnych. W tej samej chwili w sali rozbrzmiewa kobiecy głos, który zaczyna opowiadać historię swoich przodków. Zdjęcia zmieniają się wraz z opowieścią, a opowieść to niezwykła. O powstańcach, o Roju i o pradziadku, który najlepszy bimber pędził. Kolejna strona, kolejny głos, kolejna rodzina i zwykłe-niezwykłe dzieje rodów.

Stanowisko pt. “Interaktywna księga ze słuchowiskiem” zaproponowaliśmy jako alternatywę dla infokiosku z ekranem dotykowym.

Autorski projekt oraz oprogramowanie pozwoliły nam przy użyciu zwykłej księgi, kamery ukrytej w lampie naftowej oraz ekranu stylizowanego na wiszący obraz, przybliżyć losy drobnej szlachty mazowieckiej.

Nietypowa interakcja i niekonwencjonalna forma prezentacji zebranych materiałów zapada w pamięć oraz oddaje unikalny charakter spotkań, podczas których nagrywaliśmy i digitalizowaliśmy fotografie, tworząc tym samym cenny materiał źródłowy o historii regionu. Wyjątkowa gościnność, szczerość i bogactwo posiadanych wiadomości miejscowych kronikarzy złożyły się na unikatowe dokumenty i dane, które zasługiwały na niebanalną formę przedstawienia.

 

Stanowisko ma w sobie jeszcze jeden cel: uświadomić młodzieży, że w każdej rodzinie są niesamowite historie i warto się w nie wsłuchać.

 

Kiedy podczas pierwszego spotkania Pani Irena oprowadziła nas po urokliwej Gołotczyźnie sami mieliśmy wątpliwości, czy to jest właściwe miejsce na multimedia?

Dworek Aleksandry Bąkowskiej w Gołotczyńnie
- oryginalne wnętrze

Godziny pracy koncepcyjnej i wykonawczej pozwoliły na subtelne wpisanie nowoczesnych i interaktywnych rozwiązań w już istniejącą zabytkową przestrzeń, nie zakłócając jednak jej dotychczasowej estetyki i historycznego charakteru.

“Biżuteria patriotyczna” - stanowisko interaktywne

Każde miejsce ma swoją niepowtarzalną historię, a środki multimedialnego przekazu to nowoczesne metody narracji do jej wytłumaczenia młodym.

 

Nowatorska, cyfrowa, uzupełniające ekspozycja wpisana jest w trzy budynki muzeum, a składają się na nią także: filmy taktownie “ukryte w szafie”, projekcje klasyków polskiego kina “bacznie przechowywane w kufrze”, interaktywne drzewo genealogiczne, rzeczywistość rozszerzona…

Czy multimedia w muzeum straszą?

- Tak, ale tylko, gdy nikt nie patrzy ;)

Previous
Previous

HISTORIA SUKCESU, SUKCES HISTORII.

Next
Next

POMYSŁ, KONCEPCJA AKCJA!